Niestety, trzecia część "Xtro" wcale nie jest lepsza od swej marnej poprzedniczki. Jest tu nieco ciekawszy klimat niż w "dwójce", ale cała reszta zdecydowanie nawala. Kiepskie jest tu zarówno wykonanie, jak i aktorstwo. Kiepska jest naciągana niemiłosiernie fabuła i wszystko, co wchodzi w jej skład. Sportretowani to "amerykańscy żołnierze" to niesubordynowana banda kretynów, która pali na okrągło zielsko i strzela do siebie dla zabawy. Ich przełożony zaś dobrotliwie przymyka oko na te wybryki. Nigdzie nie słyszałem o tego typu armii, nie wiem, co twórcom strzeliło do łbów, żeby przedstawiać takie bzdury. W kwestii inspiracji - o ile "Xtro 2" było chamską zżyną z "Obcego 2", to tym razem na warsztat postanowiono wziąć "Predatora". Podkradanie pomysłów jest tu na tyle ostentacyjne, ze kosmita posiada tu nawet identyczny kamuflaż jak tytułowy drapieżnik z filmu Johna McTiernana. Całość jest niemiłosiernie głupia i pełna błędów. Plus jest taki, że miejscami można się nieco pośmiać. Nawet jednak ubaw z nieudolności tego dziełka w pewnym momencie się kończy i zaczyna wiać nudą.