Po pierwszych minutach nie byłem zbyt entuzjastycznie nastawiony - pomyślałem, że to typowe kino familijne, takie świąteczne coś na Polsacie o 11:00;) Na szczęście po 30 minutach pojawił się Hanks i jak to on, zmiótł doszczętnie! Naprawdę fantastyczna rola - te jego pijackie zachowania, splunięcia, krzyki, później przemiana, którą doskonale widać, gdy stara się z całych sił nie wydrzeć na jedną z podopiecznych... Świetne. Do tego nieco słabsza aktorsko, ale piękna wówczas Geena Davis, dobrze oddająca chwilami nastrój muzyka Zimmera (i nie tylko jego), no i jednak nieco odbiegające od standardu zakończenie (chodzi mi o wynik meczu, później jest już tradycyjnie:)), które - przynajmniej mnie - nawet trochę wzruszyło!
Fajna, przyjemna, miła w odbiorze historia - warto oglądnąć na poprawę humoru:)